Nocne błędy, które niszczą włosy wysokoporowate
Czy budzisz się z włosami, które wyglądają gorzej niż przed położeniem się spać? Jeśli masz wysokoporowate pasma, pewne nawyki mogą być prawdziwym sabotażem ich kondycji. Włosy wysokoporowate, ze swoją otwartą strukturą łusek, są szczególnie podatne na uszkodzenia i utratę wilgoci – zwłaszcza w nocy, gdy mechaniczne tarcie o poduszkę dodatkowo je osłabia. Oto siedem grzechów, których powinnaś unikać jak ognia.
1. Zbyt ciasne upięcia na noc
Ciasny kok czy koński ogon wydaje się wygodnym rozwiązaniem, ale dla wysokoporowatych włosów to katastrofa. Naprężenie powoduje łamliwość, szczególnie w newralgicznych miejscach – na linii włosów i przy gumkach. Co więcej, ściśnięte pasma nie mają szans na naturalną regenerację.
Zamiast tego lepiej wybrać luźny warkocz lub pinezkę umieszczoną bardzo nisko, tak by włosy nie były naciągnięte. Warto też rozważyć spanie z rozpuszczonymi włosami zabezpieczonymi jedwabną czapką – to zmniejszy tarcie i zapobiegnie puszeniu.
2. Stosowanie niewłaściwych produktów przed snem
Nie każda odżywka czy olejek nadaje się do nocnej pielęgnacji. Zbyt ciężkie produkty (np. masła shea w czystej postaci) mogą obciążyć włosy, zamiast je odżywić. Z kolei lekkie serum bez właściwości nawilżających nie zatrzyma wody w łuskach.
Dla wysokoporowatych włosów świetnie sprawdzają się przed snem: hydrolaty (np. z aloesu), lekkie oleje (arganowy, krokoszowy) oraz odżywki z proteinami, ale w mniejszych dawkach niż w ciągu dnia. Ważne, by kosmetyk miał w składzie humektanty, które wiążą wodę, i emolienty zapobiegające jej utracie.
3. Brak ochrony przed tarciem o poduszkę
Bawełniana poszewka to wróg numer jeden wysokoporowatych włosów. W nocy, gdy obracamy się nawet 20-30 razy, włosy ocierają się o materiał, co prowadzi do łamania, rozdwajania końcówek i elektryzowania. Efekt? Poranne gniazdo zamiast jedwabistej czupryny.
Rozwiązań jest kilka: jedwabne lub satynowe poszewki, spanie w specjalnej czapce lub chustce (najlepiej z naturalnego jedwabiu) albo przynajmniej upięcie włosów w luźny pineapple na czubku głowy. To minimalizuje kontakt z poduszką.
4. Zaniedbywanie sezonowej pielęgnacji
Włosy wysokoporowate w lecie potrzebują więcej humektantów, zimą – emolientów. Niestety, wiele osób używa tych samych produktów przez cały rok. Latem powietrze jest wilgotne, więc warto skupić się na wiązaniu tej wilgoci (gliceryna, miód). Zimą, gdy kaloryfery wysuszają, potrzebujemy grubszej warstwy ochronnej (masła, cięższe oleje).
Również częstotliwość zabiegów powinna się zmieniać – w okresie grzewczym włosy mogą wymagać nawilżenia nawet co drugi dzień, podczas gdy latem wystarczy raz na tydzień głębsza kuracja.
5. Mycie włosów tuż przed snem
Kładzenie się spać z mokrymi lub nawet wilgotnymi włosami to proszenie się o problemy. Włosy wysokoporowate są wtedy wyjątkowo podatne na uszkodzenia mechaniczne. Co gorsza, przez całą noc leżąc na poduszce, pozostają zawinięte w nietypowych pozycjach, co może trwale zmienić ich strukturę.
Jeśli musisz umyć włosy wieczorem, zrób to minimum 3 godziny przed snem i dokładnie je wysusz (nawet bez suszarki, ale rozczesując ręcznikiem mikrofibrowym). W ostateczności użyj suszarki z dyfuzorem na najniższym ustawieniu.
6. Ignorowanie potrzeb proteinowych
Włosy wysokoporowate mają uszkodzoną osłonkę, przez co tracą proteiny łatwiej niż inne typy. Wielu osobom wydaje się, że wystarczy nawilżanie, ale bez równowagi proteinowo-wilgociowej włosy stają się miękkie jak guma i nadmiernie rozciągliwe.
Przed snem warto aplikować lekkie produkty proteinowe – np. odżywki z hydrolyzowanym keratyną albo jedwabiem. Ale uwaga: nadmiar protein również szkodzi! Jeśli włosy stają się szorstkie i łamliwe, to znak, że należy zmniejszyć ich ilość.
7. Nieodpowiednie rozczesywanie przed snem
Rozczesywanie wysokoporowatych włosów na sucho to proszenie się o plątaninę i węzły. Z kolei czesanie mokrych pasem bez zabezpieczenia odpowiednimi produktami prowadzi do mikropęknięć w łuskach.
Przed snem najlepiej rozczesać włosy gdy są wilgotne (np. po spryskaniu hydrolatem), zaczynając od końcówek i stopniowo przesuwając się ku górze. Warto użyć grzebienia z szerokimi zębami lub specjalnej szczotki Tangle Teezer. Na koniec nałożyć odrobinę lekkiego olejku na końce – to zapobiegnie splątaniom w nocy.
Pielęgnacja włosów wysokoporowatych w nocy nie wymaga rewolucji – często wystarczy wyeliminować te podstawowe błędy, by rano budzić się z bardziej gładkimi i nawilżonymi pasmami. Najważniejsze to słuchać swoich włosów – jeśli któraś z metod nie działa, warto ją zmodyfikować. Pamiętaj, że nawet najlepsze produkty nie pomogą, jeśli w nocy nieświadomie narażasz włosy na uszkodzenia. Warto poświęcić te 5 minut wieczorem, by cieszyć się pięknymi włosami każdego ranka.